Cisza w Pradze (Jaroslav Rudiš)


Zakochane w Pradze dziewczę sięgnęło po prozę, w której Praga nic z pięknem wspólnego nie ma. Z książki Rudiša wylewa się zmęczenie tym brudnym, wielkim, przytłaczającym miastem. Widziałam tam przede wszystkim Pragę, ale nie umknęły mi poplątane nieco wątki bohaterów. Jest Hana, Vanda, Peter i Vladimir i cała ich czwórka w Pradze (i nie tylko, acz przede wszystkim) szuka siebie. Pisarzowi udało się znakomicie uchwycić niepewność i wręcz rozpacz, z którą postacie te się zmagają, bardziej lub mniej świadomie, wikłając się w kolejne relacje, przemykając przez kolejne łóżka. Książek o zagubieniu jest mnóstwo i można o tym motywie napisać wiele. Rudiš stawia na dosadność, ale też nie przegina w żadną stronę, udaje mu się także nie moralizować, a jedynie ukazywać pozory, na jakich często budują się relacje międzyludzkie. Pochwalić warto fakt, że bohaterowie to osoby z różnych środowisk i w różnym wieku. Jak to często bywa, na samym początku odnalazłam swojego ulubieńca, ale w czasie dalszej lektury w każdej postaci odnaleźć mi się udawało jakąś cząstkę, która mi odpowiadała. I nasunęła mi się jeszcze taka refleksja, że ta brzydka, szara i brudna Praga to takie miasto jak każde inne, ze swoimi mniej interesującymi zakamarkami, o których nie chce się pamiętać... Wrocław pewnie też potrafi taki być...

Jeden zarzut - opowiadanie Tour D'Europe zamieszczone na końcu to jakieś nieporozumienie. W zasadzie opiera się na spotkaniu Hany (bohaterki powieści) z jej przyjaciółką i okropnie mnie ono... nawet nie zdegustowało, po prostu zażenowało. Jasne, kobiety sporo czasu trwonią na babskie pogaduchy, ale tych parę kartek nie powinno w ogóle mieć racji bytu, bo poziom jest tak niski, że to aż zazgrzytać idzie zębami. Wolę zapamiętać tę paskudniejszą Pragę niż opowiadanie o dwóch wiecznie niewyżytych pindach koło trzydziestki. Po prostu nie... Opowiadanie odradzam, bo wnosi niewiele, ale sama Cisza jest jak najbardziej godna lektury.

Refleksja

Czasem zastanawiam się, jak to jest z tymi książkami, w których widzę, że każdy odnajdzie coś, co jest dla niego idealnie dopasowane... Jakieś postawy, uczucia, wzorce, które on sam powiela w swoim życiu. Prz lekturze Ciszy miałam bardzo podobnie. Ilu spośród nas pozornie ma wyznaczony cel swego istnienia, dąży do niego i tylko oszukuje się, że to jest właśnie to, czego dokonać musi? Możliwe, że spora część z nas tak ma, ale generalizować nie ma co, przecież nikt tego nie sprawdzi. Nikt się nie przyzna, ale może po przeczytaniu takiej Ciszy w Pradze te zdecydowane, pewne swego jednostki popadną w lekką wątpliwość czy te wszystkie oczekiwania, które nałożyły na siebie i dołożyły jeszcze presję otoczenia na pewno idą właściwą ścieżką i faktycznie realizują to, czego chcą.

| tyt. oryg. Potichu, Jaroslav Rudiš, wyd. Książkowe klimaty, 295 str., 2007, 2014|

Komentarze