Odwrócony świat


Żyją w mieście, zamkniętej enklawie, w której działa system cechowy i tylko członkowie cechów mają dostęp do tajemnej wiedzy. Miasto Ziemia, bezustannie przesuwające się, podążające za optimum, które musi pozostać w ruchu. I w tym wszystkim odnaleźć próbuje się Helward, nowy członek cechu badaczy, który dostaje dostęp do tej skrywanej przed całą społecznością wiedzy i który składa przysięgę, że za cenę życia niczego nie wyjawi. A niespodziewanie Miasto zaczyna zwalniać...

Christopher Priest stworzył prostą historię, bez posługiwania się nadmiarem bohaterów i skumulował wszystko na w pewnym sensie ograniczonym terenie. Napisałam, że w pewnym sensie, bo są na tym gruncie (he) pewne odstępstwa. Akcja toczy się dość powoli, obserwujemy jakże już często wykorzystywany w literaturze motyw wchodzenia jednostki w specyficzny krąg i poznawania nowych reguł, ale na pewno ciężko się przy tej powieści nużyć. Już od samego początku można wyczuć obecne, acz nie narzucające się napięcie, już w pierwszych rozdziałach coś w powietrzu wisi. A żeby dowiedzieć się co, trzeba czytać dalej...

Autor dość prosto kreśli rysy swych bohaterów. Nie wdaje się w wiele szczegółów, co z resztą tyczy się również realiów świata. Opisów Miasta przesuwającego się po torowisku, które cały czas trzeba na nowo układać jest nie za wiele, więcej pojawia się akapitów dotyczących rozmyślań głównego bohatera. Nie są one w żadnym stopniu mdłe, czy nadmiernie przeciągnięte, bo Helward podrzuca czytelnikowi wskazówki dotyczące tego, co Priest w swej powieści zawarł. Gdy mowa o innych bohaterach, pojawia się wybrana przez cech żona Helwarda, Victoria, do której praktycznie w ogóle nie poczułam sympatii. Była trochę taką kukiełką, która jednak od czasu do czasu pokazywała charakter. Z jej sylwetką wiąże się pewien dość kontrowersyjny motyw, natomiast jest to motyw buntu i to ukazanego dosyć mało wyraziście, przynajmniej na przestrzeni całości lektury, wyłączając całość.

Priest surowością świata mnie urzekł, ale to co mnie naprawdę zaskoczyło, to odkrycie reguł rządzących tym nietypowym uniwersum. To takie science fiction, przy którym trochę trzeba wysilić szare komórki i tym bardziej jestem usatysfakcjonowana, że jako umysł zdecydowanie humanistyczny nie straciłam książką zainteresowania. Miałam w liceum (czyli trochę temu) fizykę i matmę, z tym, że tego pierwszego nigdy mnie nikt dobry nie uczył. Na szczęście przy odrobinie koncentracji wystarczyło, żeby szczęka opadła i żeby stwierdzić, że to książka znakomita...

Odwrócony świat to w mojej opinii jeden z tych lepszych Artefaktów, który porywa, prezentuje ciekawą, wręcz bardzo nietypową wizję społeczności i dzięki przystępności stylu oraz prostocie może łatwo do czytelnika trafić. To dobra literatura, szczególnie dla tych, którzy nie boją się tej szczypty science.


Komentarze