Mechaniczny


Dość długo przed polską premierą wiedziałam, że Mechanicznego będę czytać. Iana Tregilisa nie kojarzyłam z innych powieści, choć niedawno okazało się, że ma na swoim koncie Mroczną genezę, która ukazała się w Polsce, choć bez specjalnego odzewu. Sięgając po pierwszy tom Wojen alchemicznych w zasadzie nie miałam oczekiwań, więc tym łatwiej przyjmowałam wszystko, co autor w swojej powieści o mechanicznych niewolnikach zawarł.

Ian Tregilis postawił na znany już powszechnie motyw buntu maszyn, choć przyznam, że po krótszym zastanowieniu się, ja sama pierwszy raz mam do czynienia z tą tematyką. Być może pominęłam coś oczywistego, ale po przekopaniu pamięci śmiem podtrzymywać swoje stanowisko, wcześniej o tym nie czytałam. Od samego początku lektury towarzyszyła mi ciekawość i... niepokój. Absolutnie nie o to, czy będzie to udana powieść. Mechaniczny okazał się bardzo udaną książką przesyconą ciekawymi intrygami, świetnie ukazanym konflikcie zarówno tym militarnym, między Francją i Holandią jak i tym, który dopiero przybiera na sile, czyli budzącym się dopiero buncie mechanicznych służących. Czytając po prostu od pierwszych stron obawiałam się tego, w jakim kierunku historia się potoczy. Przyznać trzeba, że Tregilisowi udało się stworzyć mroczny klimat, w którym tocząca się akcja poprowadzona została wielowątkowo. Obserwujemy trzy postacie - Berenice, szpiegmistrzynię francuską o ciętym języku i zapale do poznawania mechanicznych od strony naukowej. Oprócz tego śledzimy też losy ojca Vissera, heretyka na holenderskiej ziemi oraz, na deser, najfajniejszy bohater ze wszystkich, Jax, któremu udaje się wyzwolić spod wpływu swoich panów,

Za kreację postaci Tregilisowi należą się brawa - nikt nie jest w pełni dobry. Nie ma bohatera, któremu w stu procentach możnaby kibicować, bo o ile najbardziej polubiłam Jaxa, to myśląc o tym, że wszyscy mechaniczni mieliby pójść jego śladem odczuwam lekkie przerażenie. Berenice natomiast to postać niesamowicie żywiołowa i wnosząca do Mechanicznego mnóstwo energii i nietuzinkowości. Biorąc pod uwagę natomiast samego Vissera - z początku jego losy nie wzbudzały we mnie aż takiej ciekawości, ale pod sam koniec doszło do takiego obrotu wydarzeń, że również i o tego bohatera zaczęłam się troszczyć.

Geneza konfliktu militarnego u Tregilisa to po prostu dwa obozy, Holandia i Francja i ich różne stanowiska odnośnie wykorzystywania mechanicznych sług (będących wynalazkiem Holendrów) oraz odmienne religie. Akurat w tym zakresie mogłabym dostać odrobinę więcej informacji, bo pomimo tego, że nie jest to kwestia marginalna w powieści Tregilisa, to po prostu sam stan około wojenny (bo na moment nastąpiło zawieszenie broni) został trochę słabo zaakcentowany. Podejrzewam, że coś w tej kwestii ruszy się w kontynuacji, na którą oczywiście czekam.

Zaznaczyć trzeba, że książka Tregilisa do najłatwiejszych nie należy. Pisze on dosyć złożonym stylem, wymagającym skupienia i czasami wsparcia wyszukiwarki, która objaśni, czym jest marspikiel. Podobna sytuacja miała już miejsce u autora Władców dinozaurów, więc nie było dla mnie problemu z lekturą nieco toporniejszej powieści. Jedno ważne zastrzeżenie - powieść chwilami skierowana jest do nieco dojrzalszej grupy odbiorców. Nie twierdzę, że w całości, ale fragment, w którym zamieszczono filozoficzno-religijne rozważania na temat duszy ludzkiej i tego, czy mechaniczni duszę posiadają to ciężki rozdział, przy którym sama musiała się naprawdę mocno skupiać. I podejrzewam, że sporo młodsi czytelnicy mogliby się zniechęcić do lektury.

Cóż warta jest wolność, jeśli równa się ona niesieniu na swoich barkach ciężaru winy przez całe stulecia?

Pierwszy tom Wojen Alchemicznych bardzo przypadł mi do gustu oryginalnością, niejednoznacznością i wyczuwalnym mrocznym klimatem. Świetni bohaterowie, którzy nie mają w sobie nic z papierowych kukiełek fundują kilka dni znakomitej lektury, która jednak przeznaczona jest dla czytelników obdarzonych odrobiną cierpliwości i umiejętnością koncentracji. Najważniejsze, że już sam początek bardzo wciąga, bo dzięki niemu ewentualne drobne niedogodności są mniej odczuwalne i nie pozostaje nic innego, jak tylko zagłębić się wa dalszej lekturze.

Moja ocena: 7,5/10

Tytuł oryginały: The Mechanical
Autor: Ian Tregilis
Wydawnictwo: SQN
Ilość stron: 480
Rok wydania: 2015 (oryginał), 2016 (w Polsce)

Wojny alchemiczne:
1. Mechaniczny
2. Powstanie
3. Wyzwolenie

Cytat zapisany kursywą pochodzi z książki.

Komentarze